poniedziałek, 26 listopada 2012

Mała rzecz, a cieszy – pomysł na

 
 
Zaczął się adwent, czas radosnego oczekiwania. Wchodząc do domu pachnie pomarańczą i goździkami. Uwielbiam ten zapach, jak i spokojne przygotowania do świąt.
Może i wam spodoba się takie udekorowanie werandy, wiszącej lampy bądź okna. Polecam :)




Pomysł na: wiszącą dekorację
 
 

Potrzebne będą:
  • pomarańcze
  • florystyczny drut aluminiowy
  • goździki
  • wstążka

Powodzenia! :)

środa, 21 listopada 2012

Drugie spotkanie kolacyjne

Święta Bożego Narodzenia i piernikowe szaleństwo, które jeszcze nas czeka, zbliżają się dużymi krokami. Czy wiecie, że pierwsze pierniki piecze się już 25 listopada na święto św. Katarzyny?
 
W nocy z 24 na 25 listopada w naszej tradycji wróżą sobie mężczyźni. W przeddzień św. Katarzyny, patronki kawalerów. Sama święta nigdy nie wyszła za mąż. Żyła w V wieku i była wykształconą kobietą z Aleksandrii. Odrzucając zaloty cesarza Maksymiliana wydała na siebie wyrok śmierci. Po torturach zginęła poprzez rozciąganie na kole. Legenda mówi, że kiedy przywiązali ją do koła, koło pękło i tak kolejnych kilka kół. Kościół wykorzystał to jako znak świętości i po śmierci wyniósł ją na ołtarze.

Męskie wróżby to przede wszystkim wkładanie pod poduszkę damskich rzeczy, bielizny, ptasich piór. Miały pomóc w proroczym śnie o przyszłej żonie. Stąd takie przysłowie: "W noc św. Katarzyny pod poduszką są dziewczyny". Inny zwyczaj to losowanie specjalnych pierniczków zwanych Katarzynkami, właśnie od tego obrządku. Od dni patronów: św. Katarzyny i Andrzeja zaczyna się w kościele Adwent, a wraz z nim przygotowania do świąt. Gospodynie podczas tych dni zaczynały między innymi przygotowywać piernikowe ciasto, bo piernik im starszy tym smaczniejszy. Chłopcy chcący sobie powróżyć najpierw musieli wykraść kawałek ciasta. Następnie piekli z nich małe pierniczki w kształcie chmurki na których wypisywali lukrem imiona dziewcząt. Po upieczeniu wkładali je do worka i wyciągali, wróżąc sobie w ten sposób, która z dziewczyn zostanie żoną którego z chłopców.
(informacja od Marrgott)

 
Tymczasem zapraszam Was na chwilę wytchnienia i dobrej zabawy, czyli II składkowe spotkanie klubu kolacyjnego w czwartek 29.XI na godzinę 19:00.

 
Menu

  • Gruszka zawinięta w szynkę parmeńską, polana sosem vinegret
  • Francuska zupa cebulowa z grzanką
  • Coq au vin, czyli kurczak w winie z pieczonymi ziemniakami i bukietem sałat
  • Kremowy sernik waniliowy

Do picia: woda, soki, napoje ciepłe oraz niespodzianka do deseru.
Luliraj mieści się 15km na północ od Poznania, zatem napoje alkoholowe nie występują w menu. Jeśli macie ochotę to BYOB. B(ring)Y(our)O(own)B(ottle) :)


Składka: 65 zł/os
Serdecznie zapraszam!


Informacje oraz zapisy: luliraj@gmail.com
Zapisy przyjmuję do poniedziałku 26.XI







Co nowego w Luliraju - dziś listonosz przywiózł pierwszą paczkę z ozdobami świątecznymi. Powoli będę szukać dla nich miejsca, bądź osób, które można uraczyć takim małym drobiazgiem. :)




Udanej środy i do zobaczenia na kolacji! :)

niedziela, 18 listopada 2012

Happy Together


 
 
 Spokojny weekend, wspaniałe towarzystwo, kilka przysmaków w lodówce, inne gotujące się  w garnku, może jakiś zabawny film i „voila”… odpoczywamy :).


 
 
Śmiejemy się, delektujemy rozmową i sobą, zbieramy myśli i koncepcje na kolejne spotkania, warsztaty. Leniwie snują się wszelkie myśli, powoli upływa czas.
 

Udało nam się zrobić konfiturę cytrynową - w sam raz do herbatki w Luliraju. Pyszności.

 
Tego było nam trzeba – spokojnego, trochę opieszałego weekendu :).
 
 
 
 
 

środa, 14 listopada 2012

Wspomnienia z kolacji

 
  
 
 


Cóż za cudowny czas! Nie uwierzycie, ale wszystko było tak jak powinno być. Wspaniałe towarzystwo, przyjemny gwar poprzecinany żartami i śmiechem. Subtelna muzyka, wspomnienia z Włoch i Francji. Ciepło kominka, szalone zabawy naszych pupili. :) Potrawy, które były takie jakie miały być-wyjątkowe. Wspólne obietnice smakowania dań niebywałych i nowych.
Czas upłynął nam szybciej niż się sami tego spodziewaliśmy. :)
 
Dziękuję za towarzystwo i wspomnienia z pierwszej kolacji!
 

 
 
 
Przyznam się wam, że mam w rodzinie osobę, która inspiruje mnie kulinarnie i w tym miejscu pragnę jej podziękować za: „kulinarne skrzydła”. :)


Przepis na:



Delikatne magdalenki z maliną i kremem cytrynowym
(wg. Rachel Khoo)

  

3 jaja
• 130 g cukru
• 200g mąki
• 10g proszku do pieczenia
• 1 umyta cytryna, tylko drobno starta skórka
• 20g miód
• 4 łyżki mleka
• 200g roztopionego schłodzonego masła
• pudełko malin
• cukier puder, do posypania


Krem cytrynowy
1 umyta cytryna, drobno starta skórka i sok
• szczypta soli
• 40g  cukru
• 45g masła uncji
• 2  żółtka
1. Ubić jajka z cukrem na puszysty krem. Mąkę i proszek do pieczenia  wsypać do osobnego naczynia i dodać skórkę z cytryny.

2. Wymieszać miód i mleko wraz ze schłodzonym masłem, następnie dodać do jaj. W dwóch partiach wymieszać z mąką. Przykryć i zostawić w lodówce na kilka godzin lub na noc.

3. Tymczasem zrobić krem cytrynowy. Umieścić skórkę z cytryny i sok, sól, cukier i masło w rondelku i podgrzewać delikatnie, aż cukier i masło się rozpuszczą. Zdjąć z ognia.

4. Ubić żółtka w misce, a następnie dodać do rondelka z sokiem cytrynowym i energicznie mieszać trzepaczką. Podgrzewać na małym ogniu i ciągle mieszając aż o momentu gdy krem zacznie gęstnieć. Jeśli twaróg zacznie się gotować zdjąć z ognia. Gdy krem zgęstnieje zdjąć z ognia.  Schłodzić w lodówce przez co najmniej godzinę.

5. Rozgrzać piekarnik do 190C. Umieść krem cytrynowy w szprycy i schłodzić w lodówce.

6. Czubatą łyżkę ciasta włożyć do każdej „Madeleine” i wcisnąć głęboko w środek ciasta malinę.

7. Piecz przez pięć minut i wyłączyć piekarnik na jedną minutę (magdalenki dostaną swój szczytny podpis), a następnie włącz piekarnik do 160C i piecz przez kolejne pięć minut. Przenieś magdalenki na ruszt i pozostaw na kilka minut, aż ostygną.

8. Podczas gdy druga partia ciasteczek piecze się w piekarniku, w każdej upieczonej Mdeleine wciśnij szprycą w sam środek maliny małą łyżeczkę kremu. Powtórz to samo z drugą partią Madeleine. Posyp cukrem pudrem i podawaj od razu.


Smacznego!


 

środa, 7 listopada 2012

Pierwsza kolacja :)


Jesienny wieczór w Luliraju upływa mi na wsłuchiwaniu się w iskry skrzącego się drewna w kominku. W domu tak cudownie pachnie drewnem. Co powiecie na kolację przy kominku, świecach, delikatnie sączącej się w tle muzyce?

Decyzja podjęta - odbędzie się pierwsze spotkanie kolacyjne. :) Menu przygotowane, dania lubiane i znane. Mam nadzieję, że i was zachęcą one do przyjścia.

Zapraszam was na 1 składkowe spotkanie klubu kolacyjnego we wtorek 13.11 na godzinę 19:00.

Menu
  • Pieczony bakłażan z sosem jogurtowym z pietruszką
  • Krem z cukini z wstążkami prosciutto
  • Arista! Arista! Czyli schab florentyńczyków pieczony z rozmarynem, podany z polentą oraz sałatką z rukoli i chleba.
  • Delikatne magdalenki z maliną i sosem cytrynowym.

Do picia: woda, soki, napoje ciepłe oraz niespodzianka do deseru.
Luliraj mieści się 15km na północ od Poznania, zatem napoje alkoholowe nie występują w menu. Jeśli macie ochotę to BYOB. B(ring)Y(our)O(own)B(ottle) :)


Składka: 65 zł/os

Informacje oraz zapisy: luliraj@gmail.com
Zapisy przyjmuję do niedzieli 11.11.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Niedzielne popołudnie i placek drożdżowy

 
 
Rodzinny niedzielny obiad uwieńczony popołudniową mocną herbatą z domową konfiturą i plackiem drożdżowym, to już u nas tradycja. :)
Placek jest idealnym dodatkiem na niedzielne popołudnie, tak bardzo zakorzenionym w naszej rodzinie. Niektórzy mówią ciasto, a my po prostu placek drożdżowy nazywamy plackiem i już. Skąd i dlaczego, odpowiem, że: „nie wiem”. Za to smak i zapach zawsze przywracają wspomnienia błogich momentów z dzieciństwa, ciepła babcinego pieca kaflowego i gwary rodzinnej.
 
 
Babcia uważała placek drożdżowy za kunszt wypieków kulinarnych, dziadek wprost uwielbiał jego smak, tato zawsze wyskubywał i wyskubuje kruszonkę (jeśli tylko zdarzy mu się takowa okazja), a ja cóż… lubię jego prostotę i oczywiście wspomnienia z nim związane.
 


Placek drożdżowy
(z książki Najlepsze wypieki czytelników „Poradnika Domowego”)
  • 50dkg mąki
  • 8 żółtek
  • 8dkg drożdży
  • ¾ szklanki stopionego masła
  • niepełna szklanka mleka
  • cukier waniliowy lub kawałek posiekanej wanilii (ja dodaję pół łyżeczki pasty waniliowej dostępnej w „Piotrze i Pawle” oraz „Almie”)
  • 2 łyżki smażonej skórki pomarańczowej
  • skórka otarta z połowy cytryny
  • 2 łyżki rodzynków
  • szczypta soli
Żółtka utrzeć z cukrem na białą masę. Mąkę przesiać, drożdże rozpuścić w połowie szklanki ciepłego mleka, wymieszać z łyżeczką cukru i łyżeczką mąki. Gdy rozczyn podwoi swoją objętość, wlać go do wgłębienia zrobionego w mące, lekko przysypać mąką i odstawić na 10 min w ciepłe miejsce. Następnie dodać żółtka, resztę ciepłego mleka, odrobinę soli i dodatki aromatyczne. Dokładnie wyrobić ciasto, dodając pod koniec rozpuszczone letnie masło. Lekko opruszyc mąką, przykryć czystą ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce, by wyrosło. Następnie włożyć do natłuszczonej i posypanej mąką blachy, odstawić do wyrośnięcia. Piec około 40 min w temperaturze 180°C. Gotowy placek posypać cukrem pudrem.
 
Jak zrobić smażoną skórkę pomarańczową?
  • 2 pomarańcze
  • 2 łyżka masła
  • 3 łyżki cukru
Obieraczką do warzyw obrać skórkę z pomarańczy, następnie zalać ją wrzątkiem i odczekać 10 min. Skórkę opłukać, pokroić w drobną kostkę. Na patelni rozgrzać masło, dodać cukier i całość wymieszać. Po chwili dodać skórkę i smażyć na zmniejszonym ogniu do momentu skarmelizowania cukru. Tak powstałą skórkę pomarańczową można przechowywać w lodówce, w zamkniętym słoiczku bądź pojemniku.

Smacznego! :)

sobota, 3 listopada 2012

Filiżankowy zawrót głowy


Doczekałam się …, czasami warto jest czekać. :) Zamarzyły mi się żyrandole z filiżanek. Przez jakiś czas szukaliśmy  sposobu połączenia ze sobą filiżanek. Oto i rezultaty.




Spokojnie popijam filiżankę herbaty, ciepły jeszcze murzynek czeka na skosztowanie (w zimne jesienne wieczory murzynek jest niezastąpiony). Z przyjemnością zaczytuję się w książkach kucharskich, aby później wyczarowywać kulinarne dzieła.


 
 


Wszystko się zmienia, nabiera kształtów i kolorów. Czy ktoś poznaje ten pokój?
 

 


Miłego weekendu! :)