Krótka historia (nie) chcianych kanap.
Sąsiedzi podarowali mi stare kanapy, które zalegały w ich budynku i o mały
włos nie zostały spalone. Uwielbiam takie smaczki, przedmioty, którym można nadać
drugie życie. Po oszlifowaniu, pomalowaniu, dobraniu detali idealnie wyglądają
w ogrodzie. Do tego stół ze starych drzwi i przytulny kącik gotowy. :)
Mam wspaniałych sąsiadów i chyba sami przyznacie mi rację. :)
Miłego weekendu! :)
Cudowne są te Twoje kanapy po metamorfozie!
OdpowiedzUsuńA stół, to poezja :)
Ciesze sie, że i Tobie się podobają! Uwielbiam je. Czasami z prostych rzeczy można wyczarować coś wspaniałego. Gdy Luliraj będzie oficjalnie otwarty zapraszam w odwiedziny. :)
UsuńWeszłam na chwilę przez przypadek, ale zostanę na dłużej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aga z www.domoweklimaty.blogspot.com
Bardzo mi miło, rozgość się! Cieszę się, że będziesz moim gościem.
UsuńMiłego wieczoru Ci życzę.
Byłam, siedziałam, wypiłam kawę, zjadłam pyszne ciastko, a dopiero dzisiaj poznałam historię kanap :) Czytam dalej, zobaczymy, co jeszcze odkryję... :)
OdpowiedzUsuń